Obelisk ów widzi każdy, kto wjeżdża do Skierbieszowa drogą od strony Iłowca, bowiem cementowa „szpica” sterczy centralnie na wprost, obok cmentarnej kaplicy. To jedna z najstarszych części cmentarza. Spoczywają tu duchowni oraz okoliczne ziemiaństwo. Do tej grupy społecznej należał pochowany pod „piramidą” Faustyn Walenty Mościcki … tak … z „tych” Mościckich. Persona to niezwyczajna, bowiem był to ojciec Ignacego Mościckiego, profesora i Prezydenta II Rzeczpospolitej.
Rodzina Mościckich, pieczętująca się szlacheckim herbem Ślepowron, wywodzi się z północnego Mazowsza, tam właśnie, na terenie obecnego powiatu ciechanowskiego leżą Mościce – ich rodzinne gniazdo, zaś w okolicy były rozrzucone folwarki, których właścicielami byli Mościccy: Klice, Lekowo, Mierzanowo i inne. Dziad Prezydenta, Walenty Mościcki był właścicielem Klic i uczestnikiem powstania listopadowego. Do drugiego, styczniowego, poszli trzej jego synowie: Jan, Kazimierz i właśnie Faustyn. Pisze o tym w swej „Autobiografii” Prezydent Mościcki: „Ojciec mój brał czynny udział w powstaniu 1863 roku, jako dowódca oddziału partyzanckiego pod pseudonimem Markiewicz.”. Zaś Stanisław Łoza, w króciutkiej biografii Prezydenta I. Mościckiego wydanej w 1928 roku pisze tak: „Faustyn Mościcki, urodzony w roku 1834, w walce przeciwko Rosjanom wystawił oddział strzelców konnych, którym dowodził pod przybranym nazwiskiem Markiewicz. Z czasem oddział Faustyna Mościckiego, łącznie z kosynierami, liczył do 700 ludzi.” Dzięki wspomnieniom Henryka Malinowskiego możemy wyobrazić sobie, jak ów oddział prezydentowego rodzica wyglądał: „Zaledwie przybyłem w początkach lipca do Kowalewka w powiecie ciechanowskim, rządca przyniósł mi kartkę z zawiadomieniem, że wkrótce nadejdzie oddział kawalerji powstańczej złożony z 60 koni, dla których strawę przygotować należy. W godzinę nadeszli pod wodzą Mościckiego, obywatela ziemskiego. Konie dobre i uzbrojenie nieledwie dostateczne, a wygląd żołnierzy zachęcający.” Można by, zatem rzec, że oddział Faustyna Mościckiego był typowym powstańczym oddziałem, gdzie na uzbrojeniu „nie zbywało”. Mimo to oddział ów walczył przez kilka miesięcy w ówczesnym powiecie płockim, aż do feralnej bitwy pod miejscowością Rydzewo 8 września 1863 roku. Co prawda Prezydent, we wspomnianej „Autobiografii” pisze o niej tak: „Pod Rydzewem ziemi płockiej w walce zwycięskiej dla powstańców zginął młodszy brat ojca Jan: był on adiutantem swego brata, o dziesięć lat od niego starszego?” Rzeczywistości była jednak inna - czy to świadomie (ku pokrzepieniu ducha), czy też nie świadomie (w końcu Ignacy Mościcki był chemikiem a nie historykiem) Prezydent II RP rozminął się z prawdą w kwestii wyniku potyczki. Bitwę pod Rydzewem (było ich w czasie powstania 3 i każda przegrana) prędzej klęską można nazwać, niż „zwycięską dla powstańców”. Kronikarz Powstania Styczniowego, bibliotekarz z Muzeum Narodowego w Rapperswil Stanisław Zieliński w swym sążnistym dziele „Bitwy i potyczki 1863-1864.” Pisze o wspomnianej bitwie tak: „Po zebraniu rozbitków udał się Ziembiński do powiatu przasnyskiego. Tutaj dnia 8. Września w czasie mustry zaatakował go wysłany przez Wałujewa z Płocka Szczerbakow w 180 kozaków. Wskutek ucieczki plutonu Wacława Szteinkelera powstał popłoch w oddziale, który cały poddał się bezładnej ucieczce w stronę Czarnocina. Uchodzący oddział Ziembińskiego wpadł na szykującego się do boju oddziałek Wiśniewskiego, stojący 2 wiorsty dalej, zmieszał go i pociągnął w popłochu za sobą. Przytomność Jana Mościckiego, dowódcy oddziału żandarmeryi konnej, na czele, której potrafił zasłaniać odwrót uciekających, uchroniła oddział od większych strat, choć i tak poległo 13, między innymi Mościcki…”. Bohaterski stryj Prezydenta, Jan, poświęcił swoje młode, 19-letnie życie, po to by ocalić oddział od całkowitej zagłady. Spoczął na cmentarzu w Lekowie, 2 lata później dołączył do niego jego ojciec – Walenty. Grób Mościckich w Lekowie zachował się do dnia dzisiejszego. A mało brakło, a i drugi z braci Mościckich spocząłby obok. Wspomniany S. Łoza pisze: „W utarczce tej [pod Rydzewem – przypis K.W.] Faustyn Mościcki ocalał dzięki temu, że cios skierowany w niego odbił się od krzyża zawieszonego na piersiach.” Tak niewiele brakło, a … nie mielibyśmy prezydenta.
Po Powstaniu Styczniowym Faustyn Mościcki wyemigrował do Drezna, gdzie pomagał materialnie polskim emigrantom, zaś, gdy wrócił do kraju został osadzony w Cytadeli Warszawskiej i dopiero w 1867 roku zwolniono go, ale poddano pod dozór policji. Osiadł w Mierzanowie, w swoich rodzinnych stronach, gdzie w tym samym roku przyszedł na świat jego syn Ignacy – późniejszy trzeci prezydent II RP. Gospodarzył tam nieco ponad dekadę i już w 1878 roku przeniósł się na piękne Działy Grabowieckie zakupiwszy za niebagatelną sumę 91500 rubli dobra skierbieszowskie od Jadwigi Popiel z Borkowskich. I został u nas do końca swoich dni. Przeniósł się do Pana 10 sierpnia 1885 roku przeżywszy ledwie 50 lat. Każdy, kto wjeżdża do osady nad Wolicą od strony Iłowca widzi ów wysoki obelisk wystawiony na jego grobie przez córki: Aleksandrę i Zofię.
W miesiącu wybuchu powstania i 155 rocznicy tegoż wybuchu warto wspomnieć i o innych miejscach pamięci i mogiłach z nim związanych położonych w granicach obecnego Skierbieszowskiego Parku Krajobrazowego. Mimo, że 155 lat temu zachodnia część Działów Grabowieckich, na których leży Park była znacznie bardziej zalesiona, a pocięte debrami lasy stanowiłyby doskonałe schronienie dla powstańców, to jednak bardzo mało wiadomo o tym, by operowały tu jakieś powstańcze partie. Choć najprawdopodobniej mieszkańcy tych terenów przystąpili do Powstania. Jednak znamy niewiele nazwisk. Autorzy książki „Dzieje miejscowości gminy Skierbieszów powiat zamojski” przytaczają za Zbigniewem Węcławikiem nazwisko Michała Węcławika zwanego Podsędkiem, który miał walczyć w partii słynnego doktora, Rusina z Dubienki – Mikołaja Nieczaja. Niczego nie ujmując Podsędkowi trzeba jednak zaznaczyć, że jego wspomnienia (czy też tak zapisane przez Z. Węcławika) pełne są nieścisłości. Przede wszystkim nie było żadnej bitwy pod Wojsławicami, był jedynie „prewencyjny” napad kozaków na miasteczko i dwór Poletyłłów, które miały wybić z głowy mieszkańcom Wojsławic jakiekolwiek konszachty z „miatieżnikami” (to nie jedyny taki przypadek na Zamojszczyźnie, 5 lutego 1863 r. podobnego napadu dokonali kozacy pod pułkownikiem Emanowem na Tomaszów Lubelski – bilans to 23 zabitych). Podobnie żadne źródła nie wspominają o potyczce pod Izbicą (chyba, że M. Węcławik miał na myśli potyczkę oddziału Józefa Przychańskiego z kozakami Popowa pod Tarnogórą 22 kwietnia 1864 r.) . Tak czy tak chyba najbardziej wiarygodna wzmianka związana z powstaniem z terenu gminy Skierbieszów, nie jest chlubna. Dotyczy bowiem owego sprzedajnego chłopa Kocowskiego ze Skierbieszowa, który wydał 9 powstańców władzom carskim „a potem pił całą noc ze zwycięzcami” – pisze o tym jeden z największych znawców Powstania Styczniowego prof. Eugeniusz Niebelski w publikacji „Zmierzch powstania styczniowego w Lubelskiem i na Podlasiu (1864-1872)”. Krzyż, który miał pochodzić z czasów Powstania stał niegdyś we wsi Sady. Ale do dziś się nie zachował. Z innych regionów Parku znany jest tylko grób zmarłego w 1923 roku weterana Powstania Władysława Lewarda Skwarca na cmentarzu parafialnym w Bończy. Wymaga on zresztą renowacji, bo napisowi z biegiem czasu grozi zatarcie. Mogiła zbiorowa powstańców oraz pojedyncze groby powstańców i weteranów powstania znajdują się na cmentarzu parafialnym w Tarnogórze ale to już poza granicami Skierbieszowskiego Parku Krajobrazowego a nawet jego otuliny (choć w bezpośrednim sąsiedztwie).
Jakby, zatem nie patrzeć najsłynniejszym powstańcem styczniowym Skierbieszowskiego Parku Krajobrazowego, choć niewalczącym na jego terenach, jest Faustyn Walenty Mościcki. Jego miejscu wiecznego spoczynku nie grozi zniszczenie czy zapomnienie, ale może warto by przy okazji kolejnej rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego ustawić na nim choćby niewielką tabliczkę z napisem „Powstaniec Styczniowy”, albo „Uczestnik Powstania Styczniowego”, jak to jest praktykowane na grobach powstańców styczniowych na wielu cmentarzach w naszym województwie.
Tekst i zdjęcia: Krzysztof Wojciechowski, Biuro ZLPK