W sobotę, 25 sierpnia, odbył się spacer przyrodniczy po lubelskim Ogrodzie Saskim poprowadzony przez pracownika Biura ZLPK, Krzysztofa Wojciechowskiego.
Ostatni weekend sierpnia był wybitnie nie sierpniowy. Temperatura spadła poniżej 20 stopni, niebo zasnuło się ciemnymi chmurami, z których już sobotniego popołudnia zaczął siąpić deszcz. Tymczasem w Ogrodzie Botanicznym w Lublinie odbywało się wydarzenie pt.: „Zmysły Ogrodu Saskiego” zorganizowane przez Fundację Krajobrazy przy współpracy z UMCS. Projekt obejmował cykl warsztatów (kulinarnych, artystycznych) koncertów, spotkań, spacerów tematycznych itd. W dwudniowym napiętym programie znalazł się czas także dla poznania przyody najstarszego lubelskie parku. Przyrodniczy spacer tematyczny poprowadził pracownik Biura ZLPK, Krzysztof Wojciechowski. Choć pogoda nie rozpieszczała, jak to już wcześniej wspomniano, to jednak o godzinie 16.00 stawiła się nieliczna, ale zdeterminowana grupa mieszkańców Lublina gotowych poznać przyrodnicze wartości Ogrodu. Wspólnie z przewodnikiem w pochmurnej aurze realizowali oni zasadniczo dendrologiczny program z niewielkimi wstawkami teriologiczno-ornitologicznymi. Pogoda nie sprzyjała aktywności ptaków, jednak „niezawodne” krukowate reprezentowane przede wszystkim przez kawkę, gawrona i srokę nie zważały na to i dawały koncerty z koron drzew swymi nie koncertowymi głosami. Ten zaś, który wiosną swym donośnym śpiewaniem wieczorami spać nie daje – ubrany w czarny smoking kos – w sobotę był bardzo milczący i chyłkiem przemykał pod krzewami. Ubogą awifaunę uzupełniały gołębie: sierpówki, miejskie i grzywacze. Zwłaszcza te ostatnie czuły się tu bezpiecznie bowiem na ich „prowincjonalnych” rodaków trwa właśnie polowanie. Pojawiła się i wiewiórka machając swą rudą kitą.
Dominowały jednak drzewa. Olbrzymie jesiony słusznie zwane wyniosłymi, dęby choć i wyniosłymi nie nazywane, to jednak nie mniej rozłożyste i wysokie, pękate „rakowate” lipy drobnolistne, które co prawda są miękkie i delikatne mają jednak … tysiące serc, niechciane graby, które tu w ogrodzie mogą dożyć wieku, którego dożyć w lesie nie jest im dane, sosny pospolite, lecz nie w Ogrodzie Saskim, wiązy i monstrualne białodrzewy. Obok rodzimych gatunków spotykamy też imigrantów. Tych, którzy od wieków mają u nas kartę stałego pobytu jak kasztanowiec biały, jak i tych ze znacznie krótszym stażem jak: tulipanowiec czy platan.
Czas biegł niezauważenie i spacer po tak niewielkim obszarze wydłużył się do ponad dwóch godzin. Jednak bez wątpienia był korzystny i dla uczestników i dla prowadzącego.
Warto wspomnieć, że Zespół Lubelskich Parków Krajobrazowych współpracował już z Fundacją Krajobrazy przy organizowaniu wydarzeń w Siedliszczu (u wrót Strzeleckiego Parku Krajobrazowego) dla uczczenia pamięci prof. Janusza Janeckiego. Sierpniowy projekt był kolejnym elementem współpracy. Wydarzenie zrealizowano dzięki wsparciu finansowemu Miasta Lublin.
tekst: Krzysztof Wojciechowski, Biuro ZLPK
foto: Sylwia Wojciechowska
Fotorelacja ze spaceru przyrodniczego w Ogrodzie Saskim