Przeskocz do treści Przeskocz do menu

Zmysły Ogrodu Saskiego

Już po raz drugi zainteresowani Lublinianie i goście naszego miasta poznawali Ogród Saski … zmysłowo.

 

Wydarzenie o nazwie „Zmysły Ogrodu Saskiego” po raz pierwszy zostało zorganizowane przez Fundację Krajobrazy http://fundacjakrajobrazy.pl/ w roku ubiegłym. Wówczas to mimo, że było to w sierpniu pogoda niezbyt dopisała. W roku bieżącym w ramach kolejnej edycji „Zmysłów Ogrodu Saskiego” wszyscy zainteresowani zebrali się w weekend 5-6 października i tym razem aura była o wiele łaskawsza. Powietrze było raczej chłodne, ale jesienne słoneczko robiło co mogło by je ogrzać i uświetnić wydarzenie żółknącymi liśćmi parkowych drzew.

Podobnie jak w roku ubiegłym (http://parki.lubelskie.pl/aktualnosci/ogrod-saski-zmyslowo), tak i obecnie w wydarzeniu wziął udział przedstawiciel Biura Zespołu Lubelskich Parków Krajobrazowych Krzysztof Wojciechowski, który poprowadził spacer przyrodniczy po jesiennych alejkach Ogrodu. Udział w nim wzięło bez mała 20 osób w różnym wieku i obu płci, ale z jednakowo wielkim zainteresowaniem. Poznawaliśmy wspólnie gatunki drzew i krzewów rosnących w naszym Ogrodzie a pomagali nam w tym bardzo zacni ludzie obecni pośród nas w swoich esejach i wierszach. Profesor Janusz Janecki „opowiadał” nam o dębach, brzozach i wierzbach, a także o sosna roniących żywiczne łzy, Julian Ejsmond o lipie, która ma tysiące serc. Uczestnicy dowiedzieli się która z części cisa nie jest trująca, czym różni się klon od jarowa i paklona. Podziwialiśmy olbrzymie pomnikowe białodrzewy z liśćmi niczym biały aksamit. Zobaczyliśmy także olbrzyma w moro – platana – i poznaliśmy historię tego, jak trafił do naszych parków. Znaleźliśmy owoce orzesznika i szyszki sosny czarnej. Najmłodszy a zarazem najbardziej aktywny i ambitny członek naszej grupy skompletował także niemały bukiet liści wszystkich napotkanych po drodze drzew. Czasami spotykaliśmy także na naszej drodze bardziej ruchliwych mieszkańców Ogrodu Saskiego – przemykające w koronach drzew kwiczoły, charakterystycznie „plumkające” kowaliki, gołębie i rude leśne „tanecznice” – wiewiórki.

Spacer zakończył się bardzo miłym akcentem. Do miejsca jego rozpoczęcia dotarliśmy akurat w momencie, kiedy za fortepianem zasiadł Pan Tomasz Krawczyk. W słoneczną, złoto-jesienną przestrzeń Ogrodu Saskiego popłynęły nuty Chopina. A kiedy pośród drzewnych olbrzymów zabrzmiał walc cis-moll Op. 64 Nr 2, to na pewno nawet w Żelazowej Woli zapłonęli wtedy z zazdrości.

Wyrażając wielką wdzięczność organizatorom za zorganizowanie tak zmysłowego wydarzenia mamy wielką nadzieję, że za rok spotkamy się tu znów, bo jak napisał sławny Cyceron “Człowiek potrzebuje do życia ogrodów i bibliotek”.

 

tekst: Krzysztof Wojciechowski, Biuro ZLPK

zdjęcia: Sylwia Wojciechowska