Przeskocz do treści Przeskocz do menu

Zmysły Ogrodu Saskiego po raz trzeci

Dnia 16 sierpnia br. odbyły się wydarzenie plenerowe „Zmysły Ogrodu Saskiego”.

Impreza organizowana jest od dwóch lat przez Fundację Krajobrazy przy wsparciu lubelskich uczelni i Urzędu Miasta Lublin. W roku bieżącym odbyła się trzecia edycja tego wydarzenia. W odróżnieniu od lat ubiegłych pogoda w tym roku dopisała wybornie, co też i przełożyło się na frekwencję. Lublinianie licznie odwiedzili najstarszy park swojego miasta a przy okazji skorzystali także z oferty zaproponowanej przez organizatorów „Zmysłów Ogrodu Saskiego”. A wybierać było w czym, bo w ten pogodny niedzielny dzień Ogród Saski zapełnił się kulturą, sztuką i edukacją. Mieszkańcy Lublina i goście mieli do wyboru koncerty fortepianowe, galerię sztuki pod gołym niebem, piknik rodzinny a także tradycyjnie już różnego rodzaju spacery tematyczne. Wśród nich znalazł się również spacer przyrodniczy prowadzony, już od pierwszego wydarzenia w 2018 roku, przez pracownika Biura ZLPK, Krzysztofa Wojciechowskiego.

W tym roku udział w spacerze przyrodniczym wzięła wyjątkowo liczna, bo licząca bez mała 20 osób grupa zainteresowanych, w różnym wieku. A jako, że hasłem tegorocznych „Zmysłów…” były słowa „Jednym z najlepszych sposobów wykorzystania ogrodu jest wypełnienie go kulturą i sztuką” prowadzący również starał się wprowadzić element kultury i sztuki do spaceru przyrodniczego. Uczestnicy mieli okazję nie tylko zapoznać się z gatunkami drzew i innych roślin rosnących w Ogrodzie Saskim (na obserwację ptaków szanse były niestety bardzo mizerne), ale mogli także posłuchać nieco drzewnej poetyki i prozy zaczerpniętej wprost od słynnych piewców przyrody. Poznawać zieleń Ogrodu pomagał nam nie tylko przewodnik do oznaczania drzew (Collins), ale także … prof. Janusz Janecki i Julian Ejsmond. Prof. Janecki na kartach swoich „Liści” opowiadał o mocarnych dębach czy sosnach, co ronią żywiczne łzy. Julian Ejsmond z właściwą sobie „brawurą” na stronach „żywotów drzew” opisywał drzewo o tysiącach serc, czyli lipę lub też płomienną, w dosłownym tego słowa znaczeniu, miłość sosny do … pioruna.

Spacer w przyjemnym chłodzie „świadków naszych dziejów” przedłużył się ponad zaplanowany czas a jego uczestnicy bardzo aktywnie w nim uczestniczyli zadając pytania. Nie może to nie cieszyć prowadzącego. Liczymy na to, że w roku przyszłym również powędrujemy ścieżkami Ogrodu Saskiego i będziemy poznawać wspólnie jego przyrodnicze tajemnice.

Tekst: Krzysztof Wojciechowski, Biuro ZLPK

Zdjęcia: Sylwia Wojciechowska