Rajd zgromadził ponad 50 uczestników z Chełma i okolic, Zamościa oraz Poniatowej – głównie młodzieży szkolnej, a także turystów indywidualnych. Pierwszy odcinek pieszy rozpoczynał się w Suścu. Mniej więcej w połowie miejscowości za przychodnią lekarską na ul. Partyzantów jest nie oznakowane zejście w dolinę Jelenia, o tyle ciekawe, że droga gruntowa wzmocniona jest elementami zbrojonymi pochodzącymi z rozebranego hitlerowskiego lotniska. Prowadzi ona wprost do krystalicznie czystych wód stawu „Morskie Oko”, który powstał już w XVII w. decyzją III ordynata Jana Zamoyskiego zwanego Sobiepanem. Staw położony jest na terenie źródliskowym rzeki Jeleń i do jego kamiennych brzegów przylega drewniany młyn wodny, u podnóża którego rzeka ta rozpoczyna swoją wędrówkę. Jak na początek trasy miejsce idealne – piękne krajobrazowo, kulturowo i historycznie. Dalej trasa prowadziła nieoznakowanymi duktami leśnymi aż do niebieskiego „Szlaku Szumów”, na który weszliśmy na poziomie pomnika przyrody nieożywionej – wodospadu o wysokości 1,5 m (zdjęcie główne). Dalej trasa prowadziła głównie samym dnem doliny Jelenia z malowniczymi bagniskami wśród potężnych jodeł i ścielących dno lasu okazałych mchów i paproci. Przejście „Szlakiem Szumów” to liczne atrakcje nie tylko krajobrazowe ale również sportowe: wdrapywanie się na strome piaszczyste zbocza doliny rzecznej (tu oczywiście nie obyło się bez hasła „kto pierwszy na szczyt!”), przeskakiwanie powalonych drzew (młodzież wyspecjalizowała się w robieniu zdjęć podczas skoku i chwaliła się później, że uchwyciła w kadrze „lewitującego” kolegę lub koleżankę), przemarsz mostem „ledwo wiszącym” z przeskakiwaniem ubytków desek, itp . Jeśli by szukać miejsca, które stanowi esencję krajobrazową „Puszczy Solskiej” to jest to rez. „Nad Tanwią”. Na terenie rezerwatu rzeka Jeleń wpływa do Tanwi. Na zakolu tej rzeki w miejscowości Rebizanty na odcinku 400 m znajdują się aż 24 malownicze progi skalne tzw. „szumy”. Całość tego miejsca jest nieco wyniesiona w stosunku do okolicy z najwyższym wzniesieniem „Zamczysko” położonym w widłach Tanwi i Jelenia. Te tajemnicze miejsce odcięte od reszty lasu rzekami i bagnami było niegdyś grodziskiem, lokalizacją cerkwi unickiej z klasztorem oraz miejscem schronienia powstańców i partyzantów. Dziś dawną historię upamiętnia krzyż i pomnik, znajdujące się na szczycie wzgórza.
Następny etap wycieczki to już malownicza dolina rzeki Sopot, z licznymi progami tektonicznymi i naturalnym lasem łęgowym objęta ochroną rezerwatową jako „Czartowe Pole”. Podobno z czartami powiązane są pochodzące z czasów najazdów tatarskich, znajdujące się opodal stare kurhany. To ponoć tam właśnie po nocach hasają czarty. Na terenie rezerwatu znajdują się już niemal stanowiące integralny element krajobrazu ruiny papierni Zamoyskich. Był to niegdyś największy tego typu zakład w Królestwie Polskim. Posiadał on technologię wytwarzania papieru ze starych szmat. Gdy opuszczaliśmy rezerwat „Czartowe Pole” zdarzył się nam dziwny przypadek. Może to dla tego , że nikt z naszej grupy nie usiadł na czarcim krześle – zagadkowo wygiętej sośnie, na której podobno siadał sam diabeł. Wielu uważa, że przed wejściem do rezerwatu lepiej usiąść na chwilę na tym sosnowym fotelu by się ustrzec od złych mocy. Uważaliśmy, że to tylko taki zabobon dopóki… na parkingu przed rezerwatem nie ugrzązł nam autokar. Dokładnie w tym samym miejscu co podczas raju „Jesiennego” w 2013 r. Pech chciał, że potężne koła pojazdu niemal całe zanurzyły się w miękkim podłożu. Wielu śmiałków próbowało wyrwać go z tych czarta mocy, lecz autokar ani drgną. W końcu z miejscowości Hamernia przybył śmiałek na potężnym traktorze do prac leśnych z napędem na cztery koła i on wyszarpał nas z tego owładniętego przez demony miejsca. Jeśli przyjdzie komuś wjeżdżać na ten parking autokarem niech czym prędzej spędzi wszystkich na diabli fotel albo… niech lepiej zaparkuje na drodze asfaltowej.
Nocleg przewidziany był w Szkolnym Schronisku Młodzieżowym w Józefowie. W porównaniu do poprzednich rajdów „Jesiennych”, gdzie najczęściej spaliśmy na podłodze i myliśmy się zimną wodą, warunki były tu bardzo dobre – łóżka, koce i ciepła woda w kranach oraz czekająca na wszystkich obiadokolacja. Jakby to było mało za szkołą przygotowano dla nas ognisko. Zanim jednak zasiedliśmy przy nim by podzielić się z uczestnikami wrażeniami minionego dnia trzeba było zorganizować konkurs krajoznawczy. Poziom wiedzy po całym dniu jej przyswajania jak zawsze był bardzo wysoki. Młodzież pisemnie odpowiadała na pytania z informatora krajoznawczego rozdanego na początku rajdu – wiedzy o przyrodzie i historii zwiedzanego Parku w pigułce i z tego co usłyszeli od przewodników. Nagrody dla najlepszych uczniów ufundowało Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze a upominki dla wyróżnionych przygotował Zespół Lubelskich Parków Krajobrazowych.
Następny dzień wędrówki przywitał nas pięknym słońcem. Tego dnia w planach była krótsza i łatwiejsza trasa. Zwiedziliśmy Józefów: neobarokowy Kościół Niepokalanego Poczęcia z XIX w., synagogę z XIX w., kirkut z poł. XVIII w. oraz przeszliśmy pieszo od czynnego kamieniołomu, przez las do kamieniołomu „Babia dolina”, gdzie zwiedziliśmy zapomniane stare kopalnisko z XVII w. oraz te nowsze w większości nieczynne znane z malowniczego ukształtowania, które na zdjęciach w blasku słońca wygląda niczym pamiątka z wycieczki do Egiptu. Na zakończenie spełniło nam się marzenie. Nie był ten w Parku Krajobrazowym „Puszczy Solskiej”, kto nie spróbował tradycyjnych lodów w Józefowskiej lodziarni. Ta prowadzona od pokoleń przez jedną rodzinę lodziarnia otwarta jest tylko w miesiącach letnich, więc tym większa była nasza radość, gdy na naszych oczach, w samo południe otwierały się barwne okiennice parterowego budyneczku. Niemal przez godzinę okupowaliśmy lodziarnie próbując wielokrotnie, jedynie kilku ale za to nieziemsko dobrych smaków.
Wszyscy powrócili do domów z bagażem nowej wiedzy o przyrodzie i historii rozległej Puszczy Solskiej. Obrazy krajobrazu tego regionu w jesiennej krasie pozostaną na długo w naszej pamięci (… i plikach JPEG). Mamy nadzieję, że na tyle udało nam się zaciekawić uczestników tym miejscem, że wrócą tu z rodzinami w sezonie turystycznym.
Zespół organizacyjny: Małgorzata Grabek (ZLPK OZ Zamość), Paweł Łapiński (ZLPK OEM wBrzeźnie).
Tekst i zdjęcia: Paweł Łapiński ZLPK OE-M Brzeźno