Strzelecki Park Krajobrazowy ma w swoim herbie pięknego i rzadkiego drapieżnika – orlika krzykliwego, ale z powodzeniem mógłby się w jego miejscu znaleźć także … puszczyk.
Istotnie, najbardziej wschodni ze wszystkich parków krajobrazowych naszej Ojczyzny jest wyjątkowo gościnnym miejscem dla orlika krzykliwego. Zagęszczenie jego par jest tu dwa razy większe niż w Puszczy Białowieskiej. Ale nie jedyny to gatunek, który doskonale czuje się w przepastnych lasach należących niegdyś do Ordynacji Zamojskiej.
Puszczyk ma status średnio licznego gatunku lęgowego w całym kraju. Jego populacja szacowana jest na ok. 65-75 tys. par. Trend liczebności jest w naszym kraju mniej więcej stabilny. Są jednak obszary, które wydają się być szczególnie sprzyjające dla puszczyka. Jest to m.in. kompleks Lasów Strzeleckich. Już 20 lat temu dane podawane przez Grzywaczewskiego i Bochena wskazują, że zagęszczenie par puszczyk na 10 km kwadratowych było tu jednym z większych w kraju. Wyniosło bowiem 10,3 do 11,3 pary na 10 km kwadratowych. Na wybranych większych powierzchniach badawczych tylko w Puszczy Białowieskiej i Wielkopolskim Parku Narodowym wskazywano możliwe większe zagęszczenia. Skąd wiemy ile par puszczyka może gniazdować na terenie Strzeleckiego Parku Krajobrazowego? Poprzez prowadzenie minitoringu jego populacji, co nie jest rzeczą bardzo trudną gdyż puszczyk jest gatunkiem osiadłym. W jaki sposób się to robi? Cofnijmy się o bez mała półtorej wieku wstecz. Ojciec polskiej ornitologii Władysław Taczanowski pisał w swym wiekopomnym dziele „Ptaki krajowe” tak: „Głosy wydaje rozmaite: wieczorem po wylocie z ukrycia odzywa się głosem przeciągłym, do śmiechu ludzkiego podobnym, lub też zgłoski ku-wik, ku-wik, ku-wik … kilka razy szybko powtórzone naśladującym. Z wiosny wabią się po całych nocach donośnem przeciągłem hukaniem, a od czasu do czasu odzywa się wyżej wymienionemi głosami, które i w jesieni często powtarzają; przez lato i zimę są więcej milczące. (…) Zabobonne pospólstwo różne znaczenie tym głosom przypisuje; jedni uważają je za śmiechy złych duchów, inni, wiedzący, że od sowy pochodzą, poczytują je za przepowiednie śmierci lub narodzenia.” I dodawał: „Łatwo te głosy naśladować, ale trudno sowę zwabić, gdyż nie chce na to przylatywać.” Mylił się bardzo koryfeusz badań awifauny (albo półtora wieku temu puszczyki miały zupełnie inne zwyczaje) bo dziś to właśnie stymulacja głosowa jest jednym z podstawowych sposobów określania rewirów puszczyka. Głos puszczyka puszczany ze sztucznego źródła dźwięku zwłaszcza w księżycowe wiosenne czy jesienne noce (wtedy kiedy ptaki najbardziej na nie reagują) pozwala dość dokładnie określić nie tylko sam fakt bytowania puszczyka w kompleksie leśnym ale też i jego rewir. Umożliwia to odpowiednia metodyka.
I tym właśnie w ostatnich dniach zajmowała się grupa pracowników Zespołu Lubelskich Parków Krajobrazowych pod przewodem samego dyrektora ZLPK Pawła Łapińskiego. Wędrując nocą po szeleszczących opadłymi liśćmi oddziałówkach południowo-zachodniego zakątka Strzeleckiego Parku Krajobrazowego mieliśmy okazję stymulować głosowo puszczyki i otrzymać pozytywną odpowiedź. Jest to niewątpliwie niesamowite przeżycie, kiedy po stymulacji głosowej niekiedy tuż nad głową rozlega się rozdzierający głos nerwowej strzygi (łacińska nazwa rodzajowa puszczyka Strix oznacza strzygę, czyli słowiańskiego, złośliwego demona), albo kiedy zlatują się dwa samce, bo akurat „trafiliśmy” na jakieś sporne terytorium pomiędzy nimi. Strzeleckie strzygi nie zawiodły nas. Na odcinku ok. 6 km udało się zlokalizować 5 zajętych rewirów. A to tylko skrawek Strzeleckiego Parku Krajobrazowego. Pozwala to mieć nadzieję, że i na pozostałym jego obszarze najbardziej rozpowszechniona, ale jednak podlegająca ochronie ścisłej, sowa Polski również ma się bardzo dobrze.
Tekst i zdęcia: Krzysztof Wojciechowski, Biuro ZLPK