Przeskocz do treści Przeskocz do menu

TAM, GDZIE DIABLI HASAJĄ – RELACJA Z RAJDU „JESIENNEGO” PO PARKU KRAJOBRAZOWYM PUSZCZY SOLSKIEJ

  • 28-10-2013

Nasza wędrówka rozpoczęła się od obrzeży Parku – rezerwatu „Szum”. Wartka, naturalnie płynąca tu rzeka, pełna licznych zakoli, piaszczystych wysepek i stromych stoków zawiodła nas do małej elektrowni wodnej, z której roztaczał się przepiękny widok na dolinę rzeczną i zbiornik retencyjny. Dalej szlak biegł przez leśne ostępy by ostatecznie zejść w dół zbocza rzeki do miejscowości Górecko Kościelne. Naszym oczom ukazała się niewielka studnia zlokalizowana u podnóża doliny z wybijającym źródłem św. Stanisława. Kult tego świętego rozpoczął się od cudownego ukazania w 1648 r. Od źródełka droga prowadziła nas przez malowniczy mostek na rzece Szum, kapliczkę na wodzie i dalej aleją olbrzymich pomnikowych dębów szypułkowych do modrzewiowego kościoła z XVIII w. pw. św. Stanisława.

Następny etap wycieczki to już malownicza dolina rzeki Sopot, z licznymi progami tektonicznymi i naturalnym lasem łęgowym objęta ochroną rezerwatową jako „Czartowe Pole”. Podobno z czartami powiązane są pochodzące z czasów najazdów tatarskich, znajdujące się opodal stare kurhany. To ponoć tam właśnie po nocach hasają czarty. Na terenie rezerwatu znajdują się już niemal stanowiące integralny element krajobrazu ruiny papierni Zamoyskich. Był to niegdyś największy tego typu zakład w Królestwie Polskim. Posiadał on technologię wytwarzania papieru ze starych szmat. Obecnie z popękanych murów papierni wyrasta bardzo rzadka paproć – zachyłek Roberta (zwany też cienistką Roberta – sic!). Kto zapamiętał tą oryginalną nazwę podczas zwiedzania ten miał pewny punkt w konkursie krajoznawczym, który odbył się pod koniec dnia. Gdy opuszczaliśmy rezerwat „Czartowe Pole” zdarzył się nam dziwny przypadek. Może to dla tego , że nikt z naszej grupy nie usiadł na czarcim krześle – zagadkowo wygiętej sośnie, na której podobno siadał sam diabeł. Wielu uważa, że przed wejściem do rezerwatu lepiej usiąść na chwilę na tym sosnowym fotelu by się ustrzec od złych mocy. Uważaliśmy, że to tylko taki zabobon dopóki… na parkingu przed rezerwatem nie ugrzązł nam autokar. Pech chciał, że potężne koła pojazdu niemal całe zanurzyły się w miękkim podłożu. Wielu śmiałków próbowało wyrwać go z tych czarta mocy, lecz autokar ani drgną. Ciągniki rolnicze stawały dęba, paliły sprzęgła aż w końcu z miejscowości Hamernia przybył śmiałek na potężnym traktorze do prac leśnych z napędem na cztery koła i on wyszarpał nas z tego owładniętego przez demony miejsca. Jeśli przyjdzie komuś wjeżdżać na ten parking autokarem niech czym prędzej spędzi wszystkich na diabli fotel albo… niech lepiej zaparkuje na drodze asfaltowej.

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Podczas „odkopywania” autokaru mieliśmy okazję – poza programem – zwiedzić położony nieopodal rezerwatu kamieniołom w Nowinach z wieżą widokową. W kamieniołomie tym przez wiele lat prowadzono eksploatację wapienia na potrzeby budowlane. Pracowali tu w latach 1944 - 1945 obywatele niewygodni dla ówczesnej władzy i żołnierze AK więzieni w pobliskim obozie w „Błudku”. Wielu z nich zmarło z wycieńczenia. Podziemie AK przeprowadziło w 1945 r. atak na obóz w celu odbicia więźniów. Niestety cel ataku nie został zrealizowany, obóz jednak został zniszczony a jego załoga składająca się z kompanii Ludowego Wojska Polskiego rozbrojona.

Przez Park Krajobrazowy Puszczy Solskiej przebiega sieć malowniczych strumieni, o wartkim nurcie niczym rzeki górskie. Jeśli by szukać miejsca, które stanowi esencję krajobrazową „Puszczy Solskiej” to jest to rez. „Nad Tanwią”. Na terenie rezerwatu rzeka Jeleń wpływa do Tanwi. Na zakolu tej rzeki w miejscowości Rebizanty na odcinku 400 m znajdują się aż 24 malownicze progi skalne tzw. „szumy”.Całość tego miejsca jest nieco wyniesiona w stosunku do okolicy. Z najwyższym wzniesieniem o tajemniczej nazwie „zamczysko” położonym w widłach Tanwi i Jelenia wiąże się ciekawa historia. Miejsce to musiało przykuwać ludzką uwagę na przestrzeni wieków gdyż odkryto tu ślady osadnictwa datowane już na przełom XVIII / IX w., założenia grodziska warownego z XII w, w XVIII w. znajdował się tu klasztor Ojców Bazylianów, mieściły się tu także obozy powstańców styczniowych i partyzantów AK. Obok głazu upamiętniającego ostatnią mszę świętą odprawioną dla żołnierzy zbrojnego podziemia przed walką z okupantem rośnie okazała sosna. Sosna ta ma taki obwód, że niewiele jej brakuje by została pomnikiem przyrody. Ale jest to rzecz mniej ważna, przynajmniej dla żeńskiej części turystów. Sosna ta jest bowiem obdarzona niezwykłą mocą tego miejsca, która przejawia się względem panien. Uściśnięcie jej pnia może przyczynić się do szybkiego zamążpójścia. Wiele uczennic gimnazjum – uczestniczek rajdu nie omieszkało wypróbować siły tej tajemniczej energii. Na efekty tego zdarzenia pewnie nie będzie trzeba długo czekać. Na terenie rezerwatu „Nad Tanwią” biegną liczne szlaki turystyczne. My poznawaliśmy go maszerując niebieskim szlakiem od Suśca do miejscowości Rebizanty. Było to ostatnie tego dnia przejście. Nocleg przewidziany był w Szkolnym Schronisku Młodzieżowym w położonej nieopodal, malowniczej miejscowości Huta Różaniecka. W porównaniu do poprzednich rajdów „Jesiennych”, gdzie najczęściej spaliśmy na podłodze i myliśmy się zimną wodą, warunki były tu bardzo dobre – łóżka, koce i ciepła woda w kranach. Za szkołą czekało już na nas przygotowane ognisko. Tam zgromadziliśmy się po konkursie krajoznawczym. Poziom wiedzy po całym dniu jej przyswajania jak zawsze był bardzo wysoki. Młodzież pisemnie odpowiadała na pytania z informatora krajoznawczego rozdawanego zawsze na początku rajdu – wiedzy o przyrodzie i historii zwiedzanego Parku w pigułce i z tego co usłyszeli od przewodników.

Następny dzień wędrówki przywitał nas również pięknym słońcem. Tego dnia w planach było mało chodzenia, dużo zwiedzania. Pierwszy na celowniku – pałac Łosiów z XVIII w. w Narolu. Pałac wybudowany został w stylu barokowym, obecnie w trakcie remontu. W progi tego pięknego zabytku wpuścił nas sam obecny właściciel prof. Władysław Kłosiewicz – wykładowca w warszawskiej Akademii Muzycznej. To właśnie dzięki jego inicjatywie miejsce to staje się na powrót centrum kultury i sztuki wykraczając daleko poza region. Nawiązuje to do tradycji zapoczątkowanych przez pierwszego właściciela posiadłości narolskiej Antoniego Feliksa hr. Łosia. Pałac poza funkcją mieszkalnej pełnił wówczas także rolę ośrodka kultury.

Z Narola udaliśmy się do Bełżca, gdzie zwiedziliśmy drewnianą cerkiew unicką pw. św. Bazylego z intrygującymi kamiennymi krzyżami rozproszonymi wokół świątyni oraz Muzeum Niemieckiego Obozu Zagłady w Bełżcu. Większość uczestników rajdu po raz pierwszy miała okazję zwiedzić to naznaczone tragiczną historią miejsce. Za wejście na teren obozu i muzeum nie są pobierane opłaty. Mimo to nie było tam zbyt wielu zwiedzających i miejsce wydało nam się dziwnie puste. Tym bardziej oddziaływała na nas siła przekazu nowoczesnych środków dydaktycznych, przytłaczającej ekspozycji i głęboko zapadających w pamięć eksponatów…

Ostatnim zwiedzanym obiektem była jedna z największych modrzewiowych świątyń w Polsce – kościół pw. Zwiastowania NMP w Tomaszowie Lubelskim.

Wszyscy powrócili do domów z bagażem nowej wiedzy o przyrodzie i historii rozległej Puszczy Solskiej. Obrazy krajobrazu tego regionu w jesiennej krasie pozostaną na długo w naszej pamięci (… i plikach JPEG). Mamy nadzieję, że na tyle udało nam się zaciekawić uczestników tym miejscem, że wrócą tu z rodzinami w sezonie turystycznym.

Szczególne podziękowania dla Małgorzaty Grabek z Oddziału Terenowego Zamość, która zgodziła się wziąć udział w rajdzie i podzielić się z nami swoją wiedzą o tym przepięknym miejscu.

Paweł Łapiński