Przeskocz do treści Przeskocz do menu

Świadek naszych dziejów

W Krzczonowskim Parku Krajobrazowym przybyło jeden … pomnik przyrody.

„Świadkami naszych dziejów” nazywał sędziwe, drzewne olbrzymy pisarz i podróżnik Stanisław Szwarc Bronikowski. Jeden z takich olbrzymów, rosnący na zboczu suchego wąwozu położonego na wschodniej krawędzi doliny Giełczwi, koło Stryjna Pierwszego, w otulinie Krzczonowskiego Parku Krajobrazowego został uznany za pomnik przyrody. Stało się to dzięki podjęciu Uchwały Nr VIII/50/2019 Rady Gminy Rybczewice z dnia 15 października 2019 r. w sprawie ustanowienia pomnika przyrody na terenie gminy Rybczewice. Nowy pomnik przyrody to dąb szypułkowy o obwodzie w pierśnicy wynoszącym niemal 6 metrów ! (dokładnie 596 cm). Mimo, że drzewo rośnie „na ścianie lasu” to już z daleka jego widok robi wrażenie, które tylko potęguje się w miarę jak się do niego przybliżamy. Potężny dąb o chropowatej korze wbił się mocnymi korzeniami w lessową krawędź wąwozu, z całą pewnością dosięgając nimi do skał kredowych. Na wysokości około 2 metrów drzewo rozgałęzia się na dwa potężne konary. Między nimi, w pniu głównym znajduje się dość obszerna dziupla, w której stwierdzono ślady bytności puszczyka (podczas jednej z wizyt ptak był w niej nawet obecny i wyleciał z dziupli).

Stojąc przed tym sędziwym olbrzymem, dotykając jego co najmniej 300-letniego pnia niemal same cisną się do głowy słowa piewców przyrody, którzy ukochali takie potężne drzewa i potrafili wyjątkowo o nich pisać. Jeden z nich, prof. Janusz Janecki w eseju „Dęby i dąbrowy” zawartym w tomiku „Liście” pisał tak: „Stare dęby, to przysłowiowe oznaki mocy, trwania i bezpieczeństwa. To nie bez przyczyny do dębowych właśnie konarów najczęściej tulą się orle gniazda, to dębowy huczy las, gdy w labirynt jego gałęzi zabłądzi wiatr i cichnie tu gwar ludzkich rozmów wobec tych świadków potężnych prawdy historycznych zdarzeń. To dębowe liście są najwierniejsze, opadają bowiem ostatnie, jeszcze zimą osłaniając korę młodych pędów; gdy wokół iskrzą się lodowe kryształki, a pod nogami skrzypi śnieg, w brązowych skupieniach dębowych liści pozostaje nostalgiczny obraz słonecznej jesieni. Może drzemiąca, nieodgadniona moc tych ogromnych drzew wywoływała tyle ludzkiego podziwu i szacunku, że przetrwały do naszych czasów jako obiekty pradawnych czci i świętości.”

Inny zaś „malarz słowem” piękna przyrody, tworzący w okresie międzywojennym, Julian Ejsmond, w swoim niesamowitym zbiorku esejów o drzewach pt.: „Żywoty drzew” tak pisał o takim jak nasz sędziwym drzewnym starcu: „Urodzony w sercu dziewiczej puszczy, pochwycił szumny i dumny ton jej odwiecznej pieśni, a gdy dawna puszcza poległa pod ludzkim toporem – zachował ten szum królewski w swojej wyniosłej koronie i śpiewał ziemi i niebu o radościach wolnej kniei, niepokalanej złą stopą człowieka. Jeślibyś stanął pod nim i przymknął oczy – zdawałoby ci się, że to szumi nad tobą cała puszcza, dawno zrąbana. (…) Nie obaliły go burze letnie ani śnieżne wichury, ani szalejące jesienią huragany. Była w nim radość tysiąca ptasich pokoleń, które przyszły na świat w jego bujnej koronie i w jego zacisznych dziuplach. Radość ta była jednym wielkim śpiewem, w którym pochwała miłości łączy się z pochwałą gniazda. (…) Był w nim głos i ludzkich spraw dawnych, i nowych, pełnych chwały i pełnych żałości… A choć bujnie żył tylko słońcem i chwilą, radując się po roślinnemu zdrowym krążeniem soków i smakowitą wilgocią gleby, w nieśmiertelnej pieśni jej koronnych liści pozostało coś z owego poszeptu świętych borów, w których przed tysiącem lat wybujał jego pradziad… Szum drzewa był tą skarbnicą, w którą idący czas wrzucał coraz to nowe dni, smutne i promienne. Coraz to nowy dźwięk przybywał do tej odwiecznej pieśni dębu, coraz to nowy ton wzbogacał mowę drzewa….”  

Tutaj należy wspomnieć, że nasz drzewny bohater prawdopodobnie nie zaznał już tego, co to znaczy wzrastać w puszczy. Analizując stare mapy okolicy Stryjna i Wygnanowic, również te z końca XVIII wieku, widzimy, że tereny te były już w tym okresie znacznie wylesione. Nie do takiego stopnia co prawda jak dziś, ale podobnie jak i obecnie, tak i wówczas las rósł w wąwozie na północ od naszego dębu, zaś na południe ciągnęły się już pola. Prawdziwa wielka puszcza rozciągała się za to na północny-zachód od Stryjna (jej resztki widzimy dziś w postaci m.in. Lasu Chmielowskiego i Lasu Skrzynickiego). A o jej rozległości niech świadczy fakt, że z dworu w Stryjnie można było przejść do oddalonego o ok. 30 km Lublina prawie nie wychodząc z lasu. Na tym większy podziw zasługuje fakt, że taki olbrzym ocalał do naszych czasów, i tym większy ciąży a nas obowiązek jego ochrony. By nie było tak jak w przypadku dębu w eseju Ejsmonda: „I nadszedł wreszcie dzień, gdy zły człowiek, niszcząc wszystko, co piękne, i wszystko co wielkie, zrąbać kazał stary dąb, który mu zacieniał widok na miasto… Padł ścięty olbrzym na złote posłanie jesiennych traw z szumem śmiertelnym, ostatnim…”. Prof. Janecki również dość smutno kończy swój esej o dębach i dąbrowach pisząc: „Czyżby owego podziwu zabrakło, że stare dęby nazywamy teraz pogardliwie przestojami i określamy ich wielkość w metrach sześciennych drewna?”

Lecz nie tak będzie u nas, nie tak będzie z dębem – pomnikiem przyrody rosnącym w otulinie Krzczonowskiego Parku Krajobrazowego. Dzięki mądrej decyzji Rady Gminy Rybczewice dąb jest teraz chroniony. A zważywszy na fakt, że rośnie w oddaleniu od zabudowy, to tym trudniej będzie wynaleźć ludziom bojącym się chyba starych drzew, jakiś „racjonalny” powód do jego „pielęgnacji” przez wycięcie. Liczymy na to, że dożyje do naturalnej śmierci od wiatru, pioruna czy owada. Zresztą nawet jeśli jego martwe cielsko zalegnie w końcu gdzieś na zboczu wąwozu, to jeszcze wiele dziesiątków lat będzie służyć licznym zwierzętom za mieszkanie czy schronienie, a młodym pokoleniom roślin (i niektórym owadom) za pożywienie, nim cykl przyrody się zamknie i drzewo obróci się w proch, z którego i powstało. Ale zanim to nastąpi minie jeszcze zapewne niejedno ludzkie pokolenie.

Wielka wdzięczność należy się samorządowcom gminy Rybczewice za tę, w ostatnich zwłaszcza latach, bezprecedensową decyzję. Jakby to smutno nie zabrzmiało, mamy dziś do czynienia prędzej z usuwaniem starych drzew, często niestety bez poważnego powodu, niż obejmowaniem ich ochroną. Mamy nadzieję, że i inne samorządy Krzczonowskiego Parku Krajobrazowego pójdą w ślad rybczewickich radnych. Ochrony prawnej potrzebują na pewno dwa wielkie dęby w Majdanie Polickim (jeden o obwodzie 410 cm a drugi 450 cm) i przynajmniej kilka źródełek.

Tymczasem żegnamy się z dębami olbrzymami słowami znanego malarza Leona Wyczółkowskiego, które przeznaczył dla dębów rogalińskich: „Dęby niesamowite, giganty: śniłem o nich. Jak się zbudziłem, żałowałem, żem się zbudził. Nie mogłem znaleźć drogi do nich.” My jednak zawsze znajdziemy drogę do naszych olbrzymów z Krzczonowskiego Parku Krajobrazowego.

Tekst i zdjęcia: Krzysztof Wojciechowski, Biuro ZLPK