Przeskocz do treści Przeskocz do menu

„Niech więc żyją niewiasty!”

W roku 1878 dobra skierbieszowskie nabywa za niebagatelną sumę 91500 rubli Faustyn Walenty Mościcki herbu Ślepowron, ziemianin, Powstaniec Styczniowy rodem z Mościc na północnym Mazowszu. Z równinnego Mazowsza na garbate Działy Grabowieckie przeprowadził się wraz z rodziną, w tym z dziesięcioletnim synem Ignacym, który wkrótce zaczął uczęszczać do gimnazjum w Zamościu. Niedługo gospodarzył Faustyn Mościcki na żyznych działowych lessach. Już w 1885 roku w wieku 50 lat Pan Życia i Śmierci zabrał jego duszę do siebie, zaś doczesne szczątki do dziś spoczywają na cmentarzu parafialnym w Skierbieszowie pod strzelistym obeliskiem (w 1896 roku spoczęła pod nim także jego córka Zofia z Mościckich Borzuchowska). Młody Ignacy uczył się już wtedy w Warszawie. Niebawem rozpoczął studia chemiczne na politechnice w Rydze gdzie też aktywnie działał w korporacjach akademickich. Związał się z socjalistycznym ruchem niepodległościowym. Jako zdolny młody chemik m.in. przygotował nitroglicerynę, która miała posłużyć do zamachu na znienawidzonego warszawskiego generała-gubernatora Josifa Hurko. Mościcki wraz z towarzyszem mieli stać się „kamikadze”, tj. planowali dostać się w pobliże generała-gubernatora i spowodować wybuch nitrogliceryny zabijając go i ginąc razem z nim w wybuchu. Jednak carska policja wyśledziła spisek i Mościcki musiał uciekać za granicę. Przebywał czas jakiś w Londynie a później osiadł w Szwajcarii, gdzie pracował na Uniwersytecie we Fryburgu. Był doskonałym naukowcem zajmującym się głównie metodami pozyskiwania azotu, jak również autorem wielu patentów. W 1912 roku przeniósł się na Politechnikę Lwowską, która wkrótce nadała mu zaszczytny tytuł doctora honoris causa. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości pracę na uczelni dzielił z pracą nad odbudową kraju, zwłaszcza przemysłu chemicznego. Jesienią 1925 roku objął Katedrę Elektrochemii Technicznej Politechniki Warszawskiej. Zapewne wówczas nie spodziewał się nawet, że już za kilka miesięcy stanowisko jakie mu przyjdzie zajmować zmieni się całkowicie. W maju roku 1926 Marszałek Józef Piłsudski z wiernymi sobie wojskowymi przeprowadził zamach nazywany później majowym. Jednym z jego skutków było to, że ówczesny Prezydent RP Stanisław Wojciechowski zrezygnował z pełnionego stanowiska. Zgromadzenie Narodowe większością głosów wybrało na trzeciego już prezydenta RP (i jak się później okazało ostatniego w okresie międzywojennym) prof. Ignacego Mościckiego. Zaprzysiężenie nastąpiło 4 czerwca 1926 roku. Zamieszkał na Zamku Królewskim w Warszawie, który był wówczas rezydencją prezydenta RP.

Minął ledwie rok niełatwej prezydentury prof. Mościckiego (uważano go za „człowieka Piłsudskiego” a przez to bezwzględnie mu posłusznego, posuwano się nawet do drwin pod jego adresem, śpiewając na modłę piosenki „ludowej”: „Tyle znacy co Ignacy a Ignacy g… znacy”) a już zapragnął odwiedzić „kraj lat dziecinnych”. Pragnienie to ziściło się 19 czerwca 1927 roku, kiedy to Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Ignacy Mościcki przybył do Skierbieszowa. Przed miejscowością witała go brama tryumfalna z napisem „Witaj nam Gościu Drogi”, a na skierbieszowskiej ziemi chlebem i solą powitał go wójt gminy Jan Węcławik oraz delegacja miejscowego ziemiaństwa, ksiądz proboszcz oraz przedstawiciele mniejszości rusińskiej i żydowskiej. Prezydent odwiedził cmentarz, na którym spoczywa jego ojciec i siostra oraz kościół, zawitał także na plebanię gdzie podjęto go obiadem. I tutaj dochodzimy do kulminacyjnego punktu wizyty – przynajmniej z punktu widzenia 8-marcowego święta (choć trzeba przyznać, że w międzywojennej Polsce nie było ono specjalnie popularne, zwłaszcza, że w 1927 roku nie było jeszcze „pełnoletnie” – pierwsze obchody Międzynarodowego Dnia Kobiet odbyły się w 1910r.). Otóż właśnie na skierbieszowskiej plebanii prezydent wygłosił mowę, którą skrzętnie przytacza „Ziemia Zamojska”, przytoczmy ją i my:

Znam świat, widziałem nie jeden naród, ale tyle uczucia, ile jest w narodzie polskim, nigdzie nie spotkałem. Człowiek, choćby posiadał najgłębszy rozum i naukę, bez uczucia, bez serca, bez zasad dobrych, nic nie wart, a to uczucie właśnie i dobre zasady niewiasty wpajają i pielęgnują. Ich to zasługa. Toteż, jeśli w historji świata niewiasty mają piękne karty, bo one wychowały największych ludzi, to niewiastom naszem polskim należy się jeszcze świetniejsze miejsce w historji naszej, w sercach i w pamięci Polaków, bo ich wychowaniu zawdzięczamy najznakomitszych w naszym narodzie, którzy sławą i chwałą okryli naszą przeszłość i teraźniejszość, w ich rękach też jest przyszłość, one zawsze, w każdym czasie potrafiły tyle głębokiego i wielkiego uczucia włożyć w duszę narodu naszego, że istotnie inne narody pozazdrościć nam tego mogą. Niech więc żyją niewiasty!”. Poczem, jak wieść gminna niesie, toast za zdrowie niewiast wzniesiono.

Prezydent odjechał ze Skierbieszowa dnia następnego. Swoją drogą opłaciła się owa prezydencka wizyta Skierbieszowowi, bowiem to właśnie w 1927 roku ukończono wreszcie utwardzoną drogę do osady z Zamościa (a wybudować drogę przez Wilcza Krynicę na obecnym Zrębiu nie było łatwo). W latach 1928-30 wybudowano też solidną, piętrową, 7-klasową Publiczną Szkołę, której nadano imię Ignacego Mościckiego. A 65 lat później Skierbieszów stał się centralną miejscowością Skierbieszowskiego Parku Krajobrazowego. To już jednak inna historia.

Dziś zawołajmy za prezydentem raz jeszcze:

Niech więc żyją niewiasty!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Tekst: Krzysztof Wojciechowski, Biuro ZLPK

Fotografie: Krzysztof Wojciechowski, Biuro ZLPK

oraz z Archiwum Gimnazjum w Skierbieszowie i Urzędu Gminy w Skierbieszowie